niedziela, 14 grudnia 2014

Zniknęliśmy Wam na trochę, ale mamy dobrą wiadomość.
Wracamy, w styczniu pojawią się kolejne rozdziały historii Kate i Gabriela.

piątek, 9 maja 2014

Rozdział VI



Kolejne dni mijały... znośnie. Kate nabierała coraz więcej sił, Nikolaj zadomowił się u nas na dobre, a ja... Cóż siedziałem sam zamknięty w swojej wieży nie odzywając się do nikogo. Czasami słyszałem przytłumiony śmiech z dołu. Delikatny i melodyjny głos Kate wypełniał cały dom, który od czasu jej przyjazdu zyskał nowe życie. Dziewczyna poruszała się już po nim bez żadnych oporów. Nie potrafiłem sobie wyrazić jak to możliwe, że to miejsce pozostawało tak długo puste. Jedyną barierą kontrastującą z wysprzątanymi i przytulnymi wnętrzami była moja wieża. Enklawa do której nie miała odwagi przyjść. Coraz więcej czasu poświęcałem ćwiczeniom, zamiast spróbować polepszyć, i tak już skomplikowane relacje z moimi lokatorami. Ostatnimi czasy nie rozmawiałem z nimi nawet podczas wspólnych posiłków. Czułem jak oddalam się od nich lecz nic nie mogłem poradzić taka była cena za bezpieczeństwo Kate. Od ostatniej potyczki z wilkami nie pokazały się już w tej okolicy. W sumie to nawet dobrze przyjemniej nie musiałem być czujny na każdym kroku, gdy opuszczałem dom. Coraz częściej powracałem wspomnieniami do chwili gdy wyrzekłem się moich uczuć, a teraz już wszystko przepadło. Pozostało mi tylko czekać i nic więcej...

Wciąż się zastanawiałam jak to możliwe że miałam złamane trzy kości w prawej nodze, oprócz tego byłam cała posiniaczona i poraniona. Nie pozwoliłam się opatrzyć Nikolajowi, kazałam mu się zabrać do szpitala, ze względu na nogę. Od tamtego czasu minęło już kilka dni, ale paskudne zadrapania i rany wciąż się jątrzyły i nie chciały zacząć goić. Blackrose przesiadywał godzinami w swojej małej wieżyczce odgradzając się od nas coraz bardziej...

Wstałem przed świtem nie chciałem nikogo obudzić lecz Nikolaj już nie spal. Krzątał się po domu zbierając swoje ubrania, skinąłem głową żeby się przywitać. W milczeniu zajęliśmy własnymi obowiązkami on pilnował dziewczyny, a ja gotowałem... Pomyślałem że przygotuję dla niej ciasto chociaż jakoś wynagrodzę jej te nieszczęścia i przynajmniej umilę dzień. Odciąłem się od świata przygotowując ten słodką niespodziankę. Gotowanie w jakimś stopniu pozwalało mi zapomnieć kim jestem może dlatego, że to jedyna rzecz która kojarzy mi się z miłymi wspomnieniami... Nawet się nie obejrzałem, a trzypiętrowy tort był gotowy, różyczki z truskawkowej masy pięknie się komponowały z wielkim czekoladowym kwiatem na samym środku. Zapach czerwonego wina unosił się wokół może trochę przesadziłem z nasączeniem biszkoptu ale cóż mam nadzieję że będzie jej smakował. Nikołaj poczuj już zapach alkoholu przyszedł za nim aż do kuchni lecz zdążyłem schować już tort czekałem tylko aż obudzi się moja księżniczka... Ciężko było mi się pogodzić z tym że ona mnie nienawidzi lecz co mogłem zrobić... Byłem tylko ochroniarzem, a nie przyjacielem jak Nikolaj. Wziąłem mój drugi prezent do ręki był to dość spory nóż piękna rzeźbiona rękojeść z kości słoniowej była biała jak śnieg wypalone na niej motywy krzewu róży pięknie się komponowały z głownią zakończona kwiatem róży ze srebra, wokół osłony na dłoń wiły się ciernie oplatające ją aż do końca broni. Wzdłuż ostrza do samego czubka była dalsza część kwiatu kończąc się pięknymi liśćmi wygrawerowanymi na srebrnej tafli metalu nadając mu piękny wygląd zarówno jak rękojeści i ostrzu co do ostrza to był wyryty na nim napis. Mój wiersz dla niej... Ta droga zabawka miała być dla mnie lecz postanowiłem ofiarować ją komuś innemu komuś co przyda się bardziej niż mi...

* * *

- Już prawie ją mieliśmy! - wykrzyknęła niska kobieta o kasztanowych długich lokach i cisnęła swoim rozmówcą o ścianę. -
- Soleo! Uspokój się! Wiem że chcesz mieć tę małą obok siebie, ale na miłość boską zostaw Evana w spokoju!
- Ty nic nie rozumiesz! Ona jest córką mojej biednej siostry, którą omamiła to cholerna pijawka!
- Kiedy wreszcie otworzysz oczy! Elissa zrobiła to dobrowolnie! Kochała to Coś! - kobieta warknęła cicho i przygotowała się by posłać kolejnego mężczyznę prosto na ścianę.
- Soleo ukochana, proszę...

* * *

Obudziłam się dysząc. Natychmiast próbując wstać ale jęknęłam kiedy tylko spróbowałam, zachwiałam się i padłam z powrotem na łóżko. Spojrzałam w dół, i nieco na usztywnioną nogę i wyżej na wielki bandaż, zobaczyłam przesączającą się przez nie krew, trzeb będzie zmienić na nowy... Spróbowałam jeszcze raz wstać tym razem wolniej. Przebrałam się i umyłam. Kiedy wyszła z pokoju powoli kuśtykając zobaczyła, Gabriela krzątającego się w kuchni. Okej ponawiam pytanie. Czy facet w kuchni musi wyglądać tak cholernie seksownie?! Westchnęłam cicho. No dobra, Kate wyłaź z cienia, w końcu to też twój dom. Udało mi się przejść kilka kolejnych kroków, dopóki mogłam się trzymać mebli... Później stałam i gapiłam się na martwą wysepkę którą była duża kremowa sofa na środku salonu. Raz kozie śmierć.
- Cześć Blackrose – powiedziałam. Mężczyzna wytrzeszczył oczy kiedy mnie zobaczył.

Byłem zaskoczony widząc ją w salonie tym bardziej powinna odpoczywać już miałem ją upomnieć że ma wracać do łóżka gdy przypomniałem sobie rozmowę z Nikolajem postanowiłem więc że będę dla niej miły i ustępował jej we wszystkim jak służący chociaż tyle mogę jej pomoc...
- Cześć Kate, jak się czujesz jak widzę noga aż tak nie doskwiera, pomoc ci w czymś ? Może głodna jesteś Nikolaj powinien niedługo wrócić ucieszy się na twój widok na pewno ty też gdy go zobaczysz długo się nie widzieliście...
Zachowałem się jak totalny debil cóż może i nim jestem i zasługuję na to tak czy owak zająłem się sprzątaniem kuchni ukradkiem obserwując gramolącą się na sofie dziewczynę. Wyglądała tak niewinnie i uroczo gdy próbowała ułożyć nogę wygodnie na poduszkach nie mogłem nacieszyć się tym widokiem w końcu jest tutaj i razem mieszkamy jak normalni ludzie z dala od nieszczęścia. Nie wiem jak długo mogła trwać ta bajka ale starałem cieszyć się każdą chwilą spędzoną wraz z moją księżniczką... Eh... podszedłem do mojej niezdarnej pacjentki i delikatnie ułożyłem poduszki pod jej nogami obejrzałem rany na nodze i wymieniłem opatrunki gdy złapałem ją za nogę poczułem jak przestraszyła się mojego dotyku dziwne, mam nadzieję że to strach przed bólem a nie przed mną. Poczułem się dziwnie gdy musiałem zajmować się kimś innym niż samym sobą nagle miałem jakieś obowiązki inne niż zawsze musiałem starać się jeszcze bardziej o to czego nie miałem. Wspomnienia z przeszłości wracają gdy zmieniałem banderze i zobaczyłem na nich krew przez chwilę myślałem że znów tam jestem szybko się ocknąłem ważniejsza była teraz ona nie oni…

Nie odpowiedziałam, mu po dłuższej chwili udało mi się wgramolić na kanapę. Spróbowałam ułożyć, poduszki pod nogą. Nie wiedziałam dlaczego ale Gabriel podszedł zrobił to za mnie chwilę później przyniósł apteczkę i zabrał się do zmienienia bandaży. Kiedy poczułam jego dotyk na skórze zadrżałam, nie wiem czemu. Może się bałam? - nie to nie był strach, patrzyłam w te niebieskie oczy i wiedziałam że nie zrobiłby mi krzywdy. A może po prosty chciałam widzieć to w co wierzyłam.
- Gabrielu? - wyszeptałam... spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem – wiem... wiem że mnie nie lubisz. Ale dziękuję. Dziękuję że mnie uratowałeś – poczułam łzy napływające mi do oczu. - Gdyby nie ty, nie ty i nie Niko, już pewnie bym nie żyła.

Po raz kolejny zaskoczyła mnie tego ranka nie wiedziałem że odważy się na takie wyznanie w moim kierunku zawsze była stanowcza i zamknięta w sobie nigdy nie pozwalała na takie sceny... - Dobrze już spokojnie, nic ci się nie stanie.
Chwyciłem ją za dłoń a drugą ręką pogładziłem po włosach. Nie myślałem że będzie pamiętać wydarzenia z lasu najwyraźniej nie było z nią aż tak źle.
- Nie musisz nam dziękować dla mnie to obowiązek, złożyłem tobie przysięgę gdy spotkaliśmy się u ciebie w domu pamiętasz? " Będę cię chronił choćbym miał za to zapłacić najwyższa cenę..." - na chwilę zamilkłem nie wiedziałem co powiedzieć po raz kolejny poczułem się nieswojo przy niej. Usiadłem obok na podłodze i przypomniało mi się że tort czeka w lodówce pomyślałem że to odpowiednia chwilą na mała słodycz na polepszenie humoru.
- Mam coś dla ciebie, zrób mi ta przyjemność i zamknij, siedziałem nad tym cały ranek...
Cieszyła mnie ta rozmowa poczułem się szczęśliwy wyjmując tort z lodówki i śpiewając sto lat zaskoczonej Kate, kolejny dzień warty zapamiętania...
- Nie myśl sobie że będzie się bez prezentu tort to tylko poczęstunek głównym gwoździem programu jest to... - Wyjąłem za pleców piękny nóż który tak bardzo odzwierciedla moje uczucie do niej miałem nadzieję że wszystko się jej spodoba...

- Gabriel! Boże! On, on jest piękny - rzuciłam mu się na szyję. Wszystko to co było, fakt że mnie nie lubił miałam w nosie. Chłopak nie wiedział co zrobić więc objął mnie. Czułam jego zakłopotanie. Spojrzałam na sztylet wygrawerowano na nim słowa przysięgi, poczułam jak łza spływa mi po policzku.
- Dziękuję. Jest, niesamowity - chciałam go pocałować w policzek ale znowu spróbował swoich sztuczek i przekręcił głowę. I wtedy zaczęło się piekło, a w zasadzie niebo. Utonęłam w namiętnym pocałunku Blackrosa

Coś się we mnie przełamało odważyłem się okazać to co czułem. Po raz pierwszy kierowałem się uczuciami które tak mocno tłumiłem w sobie. Nie pamiętam co potem robiłem byłem zbyt zajęty nadrabianiem zaległości w byciu człowiekiem. Przysiadłem na fotelu po drugiej stronie rozpaliłem ogień w kominku rozsiadłem się wygodnie i nawet nie wiem kiedy zacząłem nucić melodie kołysanki która z niewiadomych przyczyn towarzyszyła mi od zawsze.

Był sobie król, był sobie paź,
i była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.
żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.

Cały czas gapiłem się w płomienie rozmyślając nad tym co się wydarzyło w końcu nie wytrzymałem i musiałem spytać ją o to...


- Czy ty naprawdę go kochasz?! - w końcu wyrzuciłem z siebie słow a które, zabijały mnie przez kolejne dni siedzenia i słuchania radosneg głosu Kate. Patrzenia na wszystkie niewinne gesty jakie Kate okazywała Nikolajowi.

- O czym ty do cholery mówisz? I dlaczego to zrobiłeś - mimowolnie poczułam jak ręce zaciskają mi się w pięści. Było cudownie. Nie powinno być tak cudownie. Gabriel stał i gapił się w ogień - spójrz na mnie chociaż jak do ciebie mówię! - krzyknęłam i wstałam. Auć, zachwiałam się ale zacisnęłam zęby i pokuśtykałam w jego stronę.

- O czym mówię ? O tobie i Niko a o czym innym jak nie o tym ! - Nagle urok tej chwili prysł jak mydlana bańka.

- Jesteś zazdrosny - szepnęłam i parsknęłam śmiechem. - Kto by pomyślał że Gabriel Blackrose będzie zazdrosny o swojego własneo przyjaciela – warzyłam słowa uśmiechając się pod nosem.

- Dzięki za politowanie nad mną... - zmieniłem ton na spokojniejszy i cichszy - Ja... Ja byłem zazdrosny cały czas gdy on przyjechał bałem się rozumiesz bałem się że cię stracę dlatego nie przeszkadzałem wam.. Po raz pierwszy od wielu dni ktoś wniósł światło nadzieję do mojego życia że może jednak mylili się co do mnie. Może jednak nie jestem potworem wybrykiem natury tylko człowiekiem który ma uczucia, ale myliłem się co do mnie najlepiej jeśli znów usunę się tobie z drogi...

- Blackrose, cholera zaczekaj - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam. O mało co się nie przewróciłam. Głupia noga. - To prawda? Naprawdę... naprawdę ci na mnie zależy? - skinął głową a ja nie miałam więcej pytań. Pociągnęłam go za koszulkę zmuszając żeby się schylił i pocałowałam. Delikatnie i namiętnie. Usłyszałam trzask drzwi.
- Dokończymy kiedy indziej - szepnęłam.

- Nie, dokończymy teraz moja słodka. - powiedziałem i przyciągnąłem ją bliżej. Do środka wszedł Nikolaj. Odchrząknął teatralnie i spojrzał prosto na mnie.
- Nie przeszkadzam? - spytał złowrogo.
- Odrobinę - szepnąłem.
- Musimy porozmawiać, Blackrose już.
- Odczep się Nikolaj.
- Nie, nie chciałem tego mówić przy niej - wskazał na Kate.

- O co tu chodzi - spytałam zaniepokojona, ale Niko już podjął dalszą część przemowy.
- Jak śmiesz, w ogóle jej dotykać? Miałeś ją chronić dałeś mi zielone światło, ty cholerny oszuście! Mówiłaś że nic was nie łączy! - syknął. - Jak śmiesz dotykać dziewczyny której pozbawiłeś rodziny?! Zabiłeś ich z zimną krwią! Ty nie masz uczuć jesteś bestią, maszyną do zabijania! I byłeś moim przyjacielem. Teraz widzę jak bardzo się pomyliłem.

Patrzyłem na Kate ze smutkiem w oczach... Widziałem jak się odsuwa, i jak cofając się przewraca o stolik stojący za nią Chciałem pomóc jej wstać ale.... nie pozwoliła mi

- To prawda? To ty ich zabiłeś? Jak mogłeś? Ufałam ci! Ufałam! - poczułam jak łzy spływają mi po policzkach, chciałam czymś w niego rzucić. Ale zamiast tego powiedziałam tylko:
- Nienawidzę cię! Nienawidzę! To był błąd, że ci zaufałam, zapomnij o jakiejkolwiek obietnicy chronienia mnie. Wyjeżdżam.

- Nikołaj chyba nie muszę przypominać tobie co ta bestia robi z takimi jak ty! Chyba zapomniałeś kto komu służy...
- Nie, nie zapomniałem Sierżancie, dobrze pamiętam co zrobiłeś z reszta naszego oddziału... Wysłałeś ich na śmierć wszystkich! Co do jednego! Bóg jeden wie czemu mnie oszczędziłeś. Widzisz Kate z kim mieszkasz pod jednym dachem? Mordercą i jakimś potworem stworzonym w probówce ty nie powinieneś w ogóle żyć...

Podeszłam do Gabriela, łzy płynęły mi strumieniami po policzkach. Podniosłam rękę żeby go spoliczkować, ale nie dałam rady.
- Nie jesteś tego wart. Nie jesteś wart tych łez. Ty cholerny potworze. Zabiłeś moją rodzinę i bezczelnie mnie pocieszałeś. Nienawidzę cie! Nie powinieneś istnieć Niko ma racje - odwróciłam się na pięcie i tak szybko jak było to możliwe poszłam do pokoju, po swoje rzeczy. Wszystko wrzuciłam do torby, a w ciągu następnych piętnastu minut ja i Niko znaleźliśmy się na zewnątrz, zatrzaskując za sobą drzwi. Kiedy odchodziłam usłyszałam krzyk, Blackrosa.

Byłem wściekły na siebie dlaczego tego jej wcześniej nie powiedziałem, a Niko zachował się tak jak powinienem postępował według zasad kodeksu. Poszedłem na górę trzymając nerwy na wodzy moją ofiarą frustracji był worek treningowy. Cios za ciosem przypominały mi się koszmary minionych lat czułem jak serce pompuje zaciekle krew do mózgu. Przenikliwy pisk w głowie zwalił mnie z nóg jedyne na co pozwoliłem sobie to krzyk bezradności...

- Kurwa! Czemu musiałem wszystko tak spieprzyć?

piątek, 21 marca 2014

Uwaga!

Napisaliśmy rozdział szósty wspólnie jest on prawdopodobnie on ostatnim wspólnym rozdziałem. Blog prawdopodobnie przejmie Gabriel. Jak poprawie do końca IV (rozdział) to dodam, ale nie wiem czy będziemy kontynuowali współpracę.
Tak więc na razie to wszystko. 

~Kala 

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział V



Usłyszałem głośny huk na piętrze. Nie patrząc na Nikolaja wbiegłem po schodach i minąłem się z Kate. Nic nie mówiąc dziewczyna pobiegła do swojego pokoju. Zdziwiło mnie po raz kolejny jej zachowanie była rozwścieczona nie rozumiałem tych wahań nastroju. Na szczęście nic sobie nie zrobiła, zniszczyła tylko mój stary stolik.... Zamarłem gdy zobaczyłem go roztrzaskanego na małe kawałeczki. Był dla mnie bardzo ważny, dostałem go od starszej kobiety. Dawniej nocowałem u niej przez parę tygodni zanim wprowadziłem się tutaj, pomagałem w zwykłych codziennych pracach z resztą to ona nauczyła mnie gotować. Gdyby nie ona ten dom już dawno obrócił by się w ruinę.

Traktowała mnie jak swojego syna którego nigdy nie miała. Była starą wdową, mieszkała sama, a rodzina zapomniała o niej lub po prostu, nie chciała pamiętać. Nie wiedziałem że była ciężko chora, nic mi nie mówiła, cieszyła się każdym dniem spędzonym ze mną i chwilami poświęconą mi, na wspólnej nauce a ja cieszyłem się że mam do kogo wrócić.

Kiedy dostałem pierwsze zadanie od Zakonu byłem podekscytowany. Dzień przed rozpoczęciem misji przysłano mi list. Zostałem wliczony do spadku jako jej rodzina. Zapisała mi w swój stolik przy którym o wschodzie słońca piliśmy kubek gorącej kawy witając przy tym nadchodzący dzień. Kiedy jeszcze żyła czułem się jak normalny człowiek, który miał wszystko dom, rodzinę... gdy umarła poczułem jak bym stracił kogoś ważnego z swojego życia razem z nią odeszła jakaś cząstka mnie.

Pogrążyłem się we wspomnieniach do których starałem się nie wracać. Niosły ze sobą tylko ból i tęsknotka. Nawet nie zauważyłem jak Nikolaj krzyczał coś do mnie...

- Co się dzieje z tobą chłopie! Przecież to tylko stolik kupisz sobie nowy... A zresztą nie ma co się przejmować tym rupieciem lepiej powiedz mi co ty jej zrobiłeś że wybiegła jak oszalała? Na szczęście nie na dwór tylko do pokoju chyba nie muszę cię uczyć jak się postępuje z kobietami? Wiesz jeśli ty nie chcesz – odchrząknął cicho. - Jeśli nie chcesz się nią opiekować to bardzo chętnie cię wyręczę.
Nie wiedziałem co powiedzieć nie mogłem zebrać myśli a co dopiero złożyć jakieś sensowne zdanie miałem tylko dwie rzeczy w głowie. Swoją przeszłość i Kate... - słodką małą, dziewczynę o niesamowitych zupełnie różnych oczach. Odwróciłem się w stronę przyjaciela zamarł gdy zobaczył w jakim jestem stanie.
Nie potrzebował niczego więcej żadnych słów po prostu wziął mnie na dół i otworzył butelkę Whisky.
- Nigdy nie widziałem żebyś przejął się tak. Mała Kate Ryan cię wykończy... - mruknął i nalał po szklance bursztynowego napoju.


Blado srebrne promienie światła księżyca, wpadały przez okno i prześlizgując się pomiędzy zasłonami padały mi na twarz. Było w nim coś fascynującego... Usłyszałam cichy głos w głowie: Choć do mnie... choć do mnie dziecko - zajęczałam cicho. Serce zaczęło mi walić w piersi jak szalone. Podniosłam się z łóżka i cicho wyszłam z pokoju. Blackrose zniknął gdzieś na górze, razem z Rosjaninem. Usłyszałam śmiech. Nietrudno było się domyślić że piją.
- Chrzanić ich i całą męską płeć – mruknęłam pod nosem i weszłam do przedpokoju. Jeszcze nie zwariowałam na tyle żeby wyjść w pidżamie na zewnątrz. Nogawki bawełnianych, różowych, spodni w słodkie czarno-białe pandy swobodnie opadały na ciepłe czarne, ciężkie i sznurowane buty. Narzuciłam na siebie szybko płaszcz, kilkoma ruchami obwiązałam się szalikiem i wyszłam na dwór. Pełnia... delektowałam się światłem. Wszystko w około było skąpane w bieli. Nie czułam zimna, jedynie rozkoszne ciepło srebrnych promieni na skórze.
Tak jest dziecko choć do mnie, nie bój się już niedługo będziemy razem... - Nagle poczułam gwałtowny skurcz w żołądku. Co się dzieje? Upadłam na kolana. I zaczęłam jęczeć. Ból przemieszczał się szybko najpierw do moich nóg, później do rąk, a na końcu do głowy. Zaczęłam konwulsyjnie się trząść i wrzeszczeć.
Już dobrze, nie bój się wilk cię ocali... - coś zamruczało w moim wnętrzu. Usłyszałam warczenie wokół mnie. Coś było nie tak, i to cholernie nie tak! Stworzenia mnie otoczyły. Poczułam jak ostre zęby zatapiają się w mojej łydce. Wrzasnęłam, a spomiędzy moich krzyków dało się odczytać tylko niewyraźne: „Blackrose”.


Kolejna szklanka... nadal nie mogłem zebrać myśli Nikolaj gadał jak najęty dobry alkohol rozwiązywał mu język. Warto zapamiętać. Jednak go nie słuchałem, byłem odcięty od wszystkiego teraz byłem tylko ja i nikt inny. Jedynie pustka wokół mnie. Zastanawiałem się co może robić Kate, coraz bardziej nurtowało mnie to pytanie nie mogłem przestać o niej myśleć kiedy przypominałem sobie co powiedziałem, gdy spytał mnie o nią Gavrilow. Aż mi się nie dobrze zrobiło... jak mogłem coś takiego powiedzieć o kimś kto wniósł coś nowego, lepszego w moje życie... Tak jak gdyby wcześniej wszystko było pozbawione kolorów, dopiero kiedy zamieszkała tu kilka godzin temu wszystko odżyło. Przyglądając się jej od miesięcy czułem jak miękne, jak się zmieniam.
Nagle poczułem jak przyjaciel chwyta mnie za ramię i patrzy stanowczym wzrokiem. Zobaczyłem jak nieprzytomność z jego oczu które zaszły mgłą przez alkohol nagle się ożywiają. Wyglądał wtedy zupełnie trzeźwo. Nagle zapytał się
- Ale jesteś pewien? W końcu byłeś pierwszy. Chyba nie będziesz miał nic przeciwko skoro.. no wiesz.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć nie słuchałem go szybko przytaknąłem na znak zgody. Pewnie nic ważnego jest kompletnie pijany, w oczach Nikolaja malowało się szczęście. Czknął i przechylił jeszcze raz już pustą szklankę. Wstałem od stołu po kolejną butelkę bo tą już opróżniliśmy. Eh biedny Nikolaj jutro będzie miał potwornego kaca zawsze miał słabą głowę... Kiedy nalewałem następną kolejkę ten wspomniał o dziewczynie i o tym jaka jest śliczniutka. Wstałem jak oparzony rzuciłem w jego stronę butelką i pobiegłem w stronę sypialni...
- Stary.. dokąd biegniesz?!
- Kate! - minęło parę godzin a ona jeszcze się nie pokazała nie słyszałem żeby była u siebie w pokoju. Zbiegłem po schodach i wpadłem do jej pokoju. Serce biło mi jak szalone, kiedy zobaczy zobaczyłem jedynie skotłowaną pościel. Nie wiedziałem gdzie mogła pójść a szczególnie w nocy nie znała okolicy może się zgubić. Choć obok naszego domu, przebiegała mała uliczka i stało na niej kilka latarni, to sto metrów dalej zaczynała się już dzika puszcza, rozciągająca się chen daleko, obejmująca szczyty gór. Nie czekałem na kompana aż wygramoli się zza stołu szybko rzuciłem, że idę jej szukać ma dołączyć do mnie jak będzie tylko w stanie...
Brodząc w śniegu po kolana, starałem się biec tak szybko, jak było to tylko możliwe w ciemnym lesie gdzie jedynie księżyc oświetlał gdzieniegdzie małe polanki jeśli zdołał przedrzeć się przez potężne konary drzew. Ta stara puszcza napawała mnie lękiem kiedy miałem podróżować po niej sam szczególnie w nocy tutaj żadne przygotowanie bojowe nie zagwarantuje bezpieczeństwa musisz liczyć tylko na swoje zmysły i siebie samego. Błądziłem już ponad godzinie po bezkresie drzew nagle usłyszałem wycie... wilkołaki tego jeszcze mi brakowało jeśli ją dopadły... Na ta myśl zamarłem przez chwilę przecież wszyscy polują na nią a ja jej pozwoliłem opuścić mój dom nie mogłem sobie tego wybaczyć pobiegłem czym prędzej w ich stronę nie pamiętam co krzyczałem bylem zbyt przestraszony tym co może się stać...
- Kate ! Kate...! Idę po ciebie słyszysz ! Idę...


- Wilk powinien się obudzić – ktoś powiedział.
- Spokojnie Soeno, księżyc jeszcze nie w zenicie – kobieta warknęła.
- To pijawka, jestem pewna to krew jej cholernego ojca.
- Gdy nadjedzie północ, a dziewczynę dosięgną czyste promienie księżyca, wilk się obudzi, a mała Kate Ryan będzie po naszej stronie. Spójrzcie tylko na nią. Przemiana się już zaczęła.
Jęknęłam cicho, nie byłam w stanie zrozumieć sensu słów. Słyszałam tylko trzy głosy. Trzy zupełnie ludzkie głosy. Wszystko mnie bolało. Skóra paliła, czułam jak raz po raz coś łamie mi kości. Wrzasnęłam ponownie z bólu.
Nie bój się dziecko, to dobry ból. W końcu będziemy razem tak jak być powinno.
- Blackrose! Pomóż mi! - ryknęłam.
- Północ nadchodzi, piętnaście minut bólu. Nie bój się mała Kate, jesteśmy tu z tobą. Twoje stado. Promyczku gwiazdy nie bój się. Jesteśmy tu z tobą i wilk twój jest. - to były radosne śpiewy. Znowu nie potrafiłam ich zrozumieć.
- Nikolaj, błagam! - wrzasnęłam po raz kolejny i znowu osunęłam się bezwładnie w ciemność.


Zabolało kiedy wezwała Nikolaja na pomoc a nie mnie, jednak w mgnieniu ich znalazłem. rzuciłem się na pierwszego wbiłem w jego głowę ostrze uwieszając sie na nim, zaskoczyłem wszystkich mogłem wręcz zobaczyć ich strach w oczach gdy podcinałem gardło kolejnemu... Byłem cały we krwi ciepła posoka spływała mi po twarzy nagła wściekłość ogarnęła moją duszę nie mogłem nad tym zapanować po prostu pozwoliłem ponieść się swojej prawdziwej naturze. Kate leżała na środku ranna nie przytomna podbiegłem do niej by ją chronić... Krzyczałem jak opętany dźgałem raz za razem... Ludzie przemieniali się w wilki i uciekali. Dziwne nie słyszałem nic oprócz ich bicia serc, krwi dudniącej w żyłach ze strachu przede mną... Może to i prawda że nie jestem człowiekiem ale też nie jestem sobą teraz ujawniłem swoje prawdziwe oblicze tak bardzo skrywane przed każdym pod płaszczem, do złudy przypominającego człowieczeństwa, jestem po prostu łowcą... zabiłem ostatniego jego pisk niósł się echem gdy przeciągałem ostrze wzdłuż jego klatki odsłaniając wciąż bijące serce, wszyscy co do jednego morze krwi rozpływało się wokół polany topiąc śnieg, zimne truchła wilków walały się wszędzie a ja jak w transie stałem pośrodku czekając na kolejnego lecz nie przyszedł nie było już nikogo tylko bestia która zasmakowała krwi będę nadal zabijał tych którzy zagrożą mojej rodzinie nie ma już mowy o jakimkolwiek przebaczeniu dla mojej udręczonej duszy... Większość z nich uciekła...
Wypościłem ostrze z ręki pochyliłem się nad dziewczyną sprawdzałem czy jeszcze żyła na szczęście oddychała nigdy nie wybaczyłbym sobie jej śmierci. Bałem się powiedzieć co czuję. Nie . Teraz mogłem ją jedynie tym narazić na niebezpieczeństwo. Zresztą kto chciałby spotykać się z wynikiem eksperymentu naukowego. Wziąłem ją delikatnie na ręce i szedłem w stronę domu. Nagle spomiędzy drzew wyłonił się Nikolaj trzymał w ręku zakrwawiony nóż stanął na przeciw mnie i upadł na śnieg...
- Nikołaj! - podbiegłem do niego był ranny zaatakował go wilkołak jego ramię było rozszarpane ale sprawne trzymał jeszcze w nim broń. Nie chciałem myśleć co może to oznaczać, jeśli zaatakował go alfa...
- Ten bydlak śledził ciebie już od samego domu... zabiłem go gdy ty biegłeś po nią... Błagam, powiedź, że mała Kate żyje...
- Tak, dzięki uratowałeś m... jej życie...
Ciężko było mi to powiedzieć lecz inaczej nie mogłem, musiałem. Wracaliśmy już do domu nikt nie chciał zostawać w tej przeklętej puszczy, rozpaliłem w kominku a Kate ułożyłem w łóżku. Ugryzł ją wilkołak mam nadzieję że przeżyje. Powiedziałem o tym jeszcze Nikołajowi.
Jest silna da na pewno radę zostawiłem ją samą w pokoju uchyliłem tylko drzwi teraz musiałem zająć się tym Gierojem*od siedmiu boleści. Gdy przyszedłem by mu pomoc, ze zdziwieniem stwierdziłem że był dość zaradny. Pozszywał rany i zabandażował rękę był twardy jak zawsze, nic nie mówił gdy wyjmował drzazgę wielkości długopisu z nogi tylko coś mruczał pod nosem.
- Dzięki jeszcze raz za uratowanie tyłka.
- Nie ma sprawy, dziewczynie nic nie jest? Nie darował bym sobie jeśli coś by się jej stało . - Nie nic jej nie jest twarda tak samo jak ty... - Gdy to powiedziałem uśmiechnął się najwidoczniej spodobało mu się to porównanie. Poszedłem do pokoju. Nikołaj powiedział że będzie jej pilnował nie miałem nic przeciwko mnie na pewno i tak by nie chciała widzieć na oczy... Zabrałem się za kończenie rękojeści zabierałem się za nią od dłuższego czasu lecz nigdy nie mogłem spokojnie jej dokończyć taka praca uspokajała mnie lecz teraz nawet i to nie pomagało...


Nie!!! Nie odtrącaj mnie! Jestem twoim wi... - głos nagle umilkł. Zaczerpnęłam łapczywie powietrza i poderwałam się z łóżka.
- Gdzie ja jestem? - spytałam zdezorientowana. Czyjaś dłoń powstrzymała mnie przed wstaniem.
- Już dobrze malen'kaya.
- Nikolaj? Boże! Twoja ręka! Co się stało?!
- Wilkołaki – odpowiedział i się zamyślił. Spojrzał na mnie i pogładził mnie po policzku – niezłego napędziłaś nam stracha. Nienawidzę tych bestii... Mam nadzieję że to nie był alfa – powiedział i spojrzał na rękę wiszącą na temblaku. Westchnął... - oh, malen'kaya tak bardzo się o ciebie bałem.
- Nie znasz mnie... - szepnęłam.
- To prawda, ale wystarczyło jedno twoje spojrzenie i wpadłem w pułapkę bez wyjścia.
- Flirciarz.
Zaśmiał się i czule pogładził mnie po głowie.
- Śliczna i jeszcze ma temperament. Przepadłem.
Przewróciłam oczami. Zadziwiające jak łatwo rozmawiało się z tym Rosjaninem. W przeciwieństwie do Blackrose'a. Może wydawało mi się... a może nie ale miałam wrażenie że przez ułamek sekundy widziałam jego twarz. Był smutny. Poczułam ukłucie żalu. Cholera on mnie nawet nie lubił! Wypchnęłam Gabriela z myśli i ponownie spojrzałam na Nikolaja. Kiedy miał wychodzić złapałam go za zdrową rękę, przyciągnęłam i pocałowałam w policzek.
- Dziękuje.

_______________________________________

*Gieroj - rosyjski bohater
________________________________________

Mam nadzieję że fani Kate wybaczą mi że tak mało dodaję z jej perspektywy. Jakoś strasznie mnie pochłonęło poprawienie i dopisywanie Gabriela ;D Oczywiście nasz Gab pisze dużo więcej ode mnie. Obiecuję się poprawić. Postaramy się dodać nową notkę jak najszybciej, i będzie dużo więcej Kate! Obiecuję ;* ~Kala 

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział IV

- Cholera Kate! 
Rzuciłem wszystko gdy usłyszałem rumor na górze. Kiedy zobaczyłem ją nieprzytomną na schodach serce zaczęło mi bić mocniej; podniosłem i zaniosłem na łóżko. Ręce trzęsły mi się z napływu adrenaliny nie mogłem się uspokoić, zbiegłem po schodach na dół po apteczkę i zimnu okład siedziałem przy niej cały czas póki nie odzyskała przytomności... Kiedy budziła się poprawiłem poduszkę i przykryłem kocem, usiadłem obok niej na łóżku. Delikatnie przejechałem dłonią po jej włosach by ją uspokoić nie wiedziałem co powiedzieć miałem tylko nadzieję że nic sobie poważnego nie zrobiła... 
- Spokojnie... jestem przy tobie. Boli cię coś? Możesz ruszać głową... poczekaj jeszcze chwile przyniosę ci zaraz herbatę ziołową poczujesz się lepiej po niej przynajmniej uśmierzy ból...  
Dziwnie się poczułem troszcząc się o nią, dziwnie ale przyjemnie mieć obowiązek chronić i troszczyć się o kogoś z własnej woli a nie z rozkazu...

- Blackrose, nie proszę zostań - wyszeptałam, dotknęłam głowy, miałam wrażenie że zachwile eksploduje od bólu. Znowu przysiadł obok mnie. Szepcząc coś o tym że jestem niezdarna i jednocześnie bawiąc się jednym z kosmyków moich włosów. 
- Gab? Byłam niedługo nieprzytomna prawda?

- Nie długo, chyba...?! Zdziwiłem się jej reakcją chciałem być dla niej miły wynagrodzić moje wcześniejsze groźby... Może i nie zasłużyłem na politowanie przecież nie byłem człowiekiem ja przecież nie potrafię kochać... Zamyśliłem się moje spojrzenie przez chwilę utkwiło na niej po czym wstałem nic nie mówiąc przyniosłem herbatę i kanapki kładąc na stoliku obok dodałem oschłym głosem... 
- Omlet i grzanki wystygły spałaś zbyt długo... 
Usiadłem na kanapie gapiąc się w pusty kominek byłem wściekły że dałem omamić się tej dziewczynie. Wiedziałem że sprowadzenie jej tutaj było złym pomysłem. Siedziałem w ciszy przez dłuższa chwilę patrząc na kamienna ścianę, wokół kominka zrobiło się zimno w domu gniewnie wydychane powietrze przez nos zamieniało się w parę nawet nie zauważyłem szalejącej śnieżycy na zewnątrz..

- Przepraszam. Przepraszam za to że jestem dla ciebie kłopotem. Nigdy nie chciałam nim być. Nigdy nie pchałam się do waszego "paranormalnego" świata. Boję się. Sama sobie nie poradzę z tym wszystkim Gabrielu... wiem że mnie nawet nie lubisz, a ja nigdy nie powinnam była uciekać się pod twoją opiekę. Po prostu... przepraszam - szepnęłam, zerwałam się z łóżka i po chwili szamotałam się z zamkiem do drzwi. Nie pobiegł za mną. Zaskoczyłam go. 
Kiedy w końcu znalazłam się nazwenątrz, poczułam przenikliwe zimno. Było już cieno, wątłe światło jednej z latarni oświetlało chodnik. Ruszyłam natychmiast w tamtą stronę. Białe płatki spadały powoli z nieba wirując w odwiecznym tańcu z wiatrem. Zanim udało mi się pokonać choć kilkanaście metrów. Poczułam jak uderzam o coś twardego. Pisnęłam przerażona. 
- Kholera! - zaklął mężczyzna. Po czym spojrzał na mnie - nie za ciepło ci? - pokręciłam przecząco głową, ale w jednej sekundzie poczułam jak przybysz zarzucił na mnie swój płaszcz. Nieźle jak na jeden dzień już drugi raz ktoś oferuje mi kurtkę...
- Kim.. jesteś? 
- Nazywam się Nikolaj Gavrilow. A ty śliczna nieznajoma? Jakie nosisz imię?


Nie spodziewałem się że wybiegnie z domu skąd takie poczucie winy u niej przecież nic nie zrobiła nie rozumiem jej... Pobiegłem za nią z jej płaszczem przedzierając się przez zaspy coraz bardziej myślałem że to przeze mnie zrobiła nie mogłem dopuścić do tego żeby sobie coś zrobiła przecież obiecałem ją chronić! Kiedy ją zobaczyłem moje serce zamarło ktoś stał przed nią wysoki mężczyzna, o dość solidnej budowie. Gdy podszedłem bliżej zdziwiłem się jeszcze bardziej to był Nikolaj mój stary przyjaciel z wojska w odróżnieniu do mnie on był człowiekiem... 
- Nikolaj co ty tu właściwie robisz ?! Kate wracaj do domu jeszcze zapalenia pluć ci brakuję do kompletu... Cały czas gdy oddawałem płaszcz Nikolajowi i ubierałem dziewczynie własny zresztą cieplejszy. Nie traciłem go z oczu ,nie wiedziałem dlaczego ale miałem złe przeczucia co do moich znajomych i w dodatku teraz po tym co się stało muszę być bardziej czujny... 

Weszliśmy do domu a Kate gdzieś zniknęła.
- Gdzieś ty znalazł tę laskę?! Jest obłędna! 
- Chronię ją - mruknąłem. 
- I wy... to znaczy nie jesteście razem? 
- My... no nie. Nie chciałbym być z nią. Nie jest w omim typie. Prawdę powiedziawszy nawet jej nie lubię - skłamałem szybko. Muszę ją ochronić. Im Nikolaj wie mniej tym lepiej. Kate... - westchnąłem w myślach. Piękna. Kate...
- Gdzie ty masz oczy?!

- Kutas - mruknęłam i weszłam do pokoju.
Zabolało. Zabolało kiedy powiedział że nie jestem w jego typie, nie lubi mnie... A myślałam... Uderzyłam pięścią w stół. 
- Co do cholery?! - krzyknęłam kiedy przełamał się na pół... Nie dobrze... skąd miałam tyle siły? 

_______________________________________

Tym razem i Kala bawiła się w pisanie kawałka o Gabrielu ;D Ale oczywiście Gab mi pomagał ;) 
Postaramy się jak najszybciej dodać nową notkę! ~K i G

Rozdział III

 Dedykujemy ten rozdział Aleksandrze Z. 

Mój ukochany dom... Poczułem się bezpieczniej gdy przekroczyłem próg budynku, nie był szczytem architektury lecz spełniał moje wymagania, mały domek z drewna z piętrem w postaci poddasza oraz małej wierzy tam też była właśnie moja sypialnia na parterze kuchnia połączona z salonem oraz łazienka z pralnią. Poddasze było raczej biblioteką i moim biurem, miejscem do ćwiczeń a co do parteru tam przyjmowałem nielicznych gości oraz gotowałem... Teraz tą pustkę wypełni nowy lokator dziewczyna którą miałem strzec przed złem teraz strzegę ją przed wszystkim nawet samym sobą. Jest jedyną osobą której udało się zamieszać w mojej głowie mam nadzieję że dobrze postąpiłem zabierając ją do swojego domu.

Budynek do którego mnie zaprowadził, przenikała aura tajemniczości i czegoś jeszcze nie potrafiłam dokładniej określić. Chłopak zaprowadził mnie do małej sypialni, której wejście znajdowało się na parterze i było połączone z salonem. Cały dom był przytulnie urządzony. Chłopak mruknął coś o tym żebym się rozpakowała i rozgościła a on zrobi nam coś do jedzenia. 
Pokoik miał zielone ściany, wszystkie dodatki były białe. łącznie z puchatym dywanem i biurkiem na którym stał komputer. Westchnęłam ciężko i opadłam na łóżko. 

 Krzątając się po kuchni cały czas myślałem czy dobrze zrobiłem zabierając ją tutaj. Przecież mój dom nie jest bardziej bezpieczny niż jej. Cóż... teraz było już za późno na jakiekolwiek wątpliwości co do słuszności moich decyzji.
Postanowiłem się skupić na gotowaniu, nie wiedziałem co Kate lubi więc zdecydowałem się na prosty omlet z kilkoma dodatkami.Po chwili delikatny zapach świeżych ziół rozchodzili się po domu. Oregano, rozmaryn... - westchnąłem z zadowoleniem. Sam skusiłem się na porcje,kiedy skosztowałem małego kawałka zdecydowałem że grzanki i masło czosnkowe będą się idealnie komponowały z moim daniem.  Zawołałem ją na naszą spóźnioną kolację, miałem nadzieję że była głodna zresztą słyszałem jak chodziła po poddaszu. 
Biblioteka nie była całkowicie odgrodzona od parteru. Kręte schody ciągnęły się w okół ścian, na których zainstalowano półki z książkami ciągnące się aż na samą górę... 
Przez chwilę zastanawiałem się jakby to było codziennie mieć dla kogo gotować. Codziennie budzić się i słyszeć poranną krzątaninę. Skrzypienie schodów, i starej drewnianej podłogi, kiedy Kate porusza się po domu... Ehh... rozmarzyłem się piękną wizją spokojnego życia w tym pięknym miejscu lecz teraz to marzenie było zagrożone nie wiedziałem do końca czy się w ogóle spełni... Ta dziewczyna jakimś sposobem tchnęła nowe życie w ten stary domek w górach w głębi duszy chciałem podziękować jej za to lecz nie mogłem wiedziałem że nie mogę zbyt przywiązywać się do niej...

Usłyszałam cichy głos Gabriela dochodzący z kuchni. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy poczułam zapach ziół. Rozmaryn i oregano... Odstawiłam książkę na półkę i pomachałam chłopakowi który właśnie zdejmował łopatką omlety z patelni. Odmachał mi nią a ja się zagapiłam, przyglądałam mu się i zastanawiając jak to możliwe że facet nakładający zwykły omlet z łopatką i patelnią w rękach może wyglądać tak seksownie. I niestety myślałam o sekundę za długo. Potknęłam się o swoją nogę i zleciałam ze schodów, na małą platformę i odbiłam się od ściany. Pamiętam że coś wrzasnął, gdy leciałam w dół, a później poczułam przeraźliwy ból głowy...

____________________________________

Następna notka... jeszcze dziś! ~Kala i Gabriel

środa, 15 stycznia 2014

Jesteśmy na facebooku

Blog posiada również swoją stronę na facebooku. Znajdziecie na niej aktualności z bloga i ciekawostki o historii Kate i Gabriela. Oprócz tego informacje o nowych notkach na blogu. Zapraszamy!  KLIK

Ps. Nowy rozdział najpóźniej w przyszłym tygodniu. ~Kala & Gab